No i mamy wrzesień.... wieczorem już czuć nadchodzącą jesień... oby była ciepła i kolorowa... taka jaką lubię... :) muszę powiedzieć, że powrót do rzeczywistości po urlopie całkiem przyjemny... w pracy mały ruch, raczej przestój... przynajmniej bezboleśnie powróciłam do tego całego zamieszania....
Tak naprawdę, to już nie mogę się doczekać października... jeszcze cały miesiąc i wrócę do mojego "tupania"... ale jak znam życie to wrzesień będzie mi się ciągnął niemiłosiernie, zawsze jak wtedy gdy się na coś czeka...
Tak samo czekałam niecierpliwie cały dzień na tego maila, który potwierdzi, że będę mogła wrócić do tańca.... co pięć minut odświeżałam skrzynkę, aż do godz szesnastej, kiedy to już dopadło mnie totalne zwątpienie.... no cóż, pomyślałam... pewnie już nie ma miejsc.... i zajęłam się papierkową robotą, w międzyczasie zakłócaną przez nielicznych klientów...
Minęła osiemnasta... postanowiłam ostatni raz sprawdzić pocztę... i.... tak tak tak...... ZAPISANA!!!!
Zapytacie pewnie, a na cóż to....??? O ile po powyższej grafice nikt się nie domyślił, w co wątpię... ;) to już wyjaśniam.... ten taniec to flamenco... zaraźliwa pozostałość po urlopie w Hiszpanii...;)
...w końcu po pięciu miesiącach przerwy powrót do mojej ukochanej szkoły, kolorowych spódnic, do zdartej podłogi na sali do ćwiczeń i oczywiście ... muzyki.... :)
Niestety moją radość szybko zastąpiło zwątpienie, jak uświadomiłam sobie, że przecież czekają mnie wydatki z tym związane i to wcale nie małe.... nowe buty, suknia, spódnica, szal..... o zgrozo!!! Majątek na to pójdzie znowu.... Ależ czego to się nie robi, żeby rozwinąć swoje pasje....
...czyste szaleństwo....
Tak naprawdę, to już nie mogę się doczekać października... jeszcze cały miesiąc i wrócę do mojego "tupania"... ale jak znam życie to wrzesień będzie mi się ciągnął niemiłosiernie, zawsze jak wtedy gdy się na coś czeka...
Tak samo czekałam niecierpliwie cały dzień na tego maila, który potwierdzi, że będę mogła wrócić do tańca.... co pięć minut odświeżałam skrzynkę, aż do godz szesnastej, kiedy to już dopadło mnie totalne zwątpienie.... no cóż, pomyślałam... pewnie już nie ma miejsc.... i zajęłam się papierkową robotą, w międzyczasie zakłócaną przez nielicznych klientów...
Minęła osiemnasta... postanowiłam ostatni raz sprawdzić pocztę... i.... tak tak tak...... ZAPISANA!!!!
Zapytacie pewnie, a na cóż to....??? O ile po powyższej grafice nikt się nie domyślił, w co wątpię... ;) to już wyjaśniam.... ten taniec to flamenco... zaraźliwa pozostałość po urlopie w Hiszpanii...;)
...w końcu po pięciu miesiącach przerwy powrót do mojej ukochanej szkoły, kolorowych spódnic, do zdartej podłogi na sali do ćwiczeń i oczywiście ... muzyki.... :)
Niestety moją radość szybko zastąpiło zwątpienie, jak uświadomiłam sobie, że przecież czekają mnie wydatki z tym związane i to wcale nie małe.... nowe buty, suknia, spódnica, szal..... o zgrozo!!! Majątek na to pójdzie znowu.... Ależ czego to się nie robi, żeby rozwinąć swoje pasje....
...czyste szaleństwo....