I Ty możesz zostać Alladynem
6/07/2015Nie wiem co to za moda... nie wiem i mało mnie to interesuje... może i zwiększa statystyki odwiedzin i liczbę fanów... może...
Ale na miłość boską jest to denerwujące, żeby nie powiedzieć gorzej ( wulgaryzmów nie będzie ) !
Jak wiecie, wróciłam do blogowego światka jakiś tydzień temu i oczy mi się zrobiły jak pięć złotych... ale bez użalania się nad sobą, wziełam się tu za porządki i muszę przyznać nie jest już źle... pomijam fakt, że nie wszystko jest jeszcze takie jakbym chciała, ale nie od razu Rzym zbudowano. Pomału ogarniam temat i nie spinam się z tego powodu.
Mi też zależy na obserwatorach, a jeszcze bardziej czytelnikach, ale w moim odczuciu te wyskakujące zewsząd okienka pt. : "Like!" / "Follow me!", tylko zniechęcaja do tego... ok, na 100 którzy nacisną lajka 10 będzie obserwować, a z tego może co 3 zostawi komentarz. Większość i tak kliknie dla świętego spokoju, żeby ta paskudna przeszkadzajka w końcu zniknęła, ale znajdzie się i taka grupa co po prostu oleje temat i najzwyczajniej odpusci sobie zgłębianie bloga dalej.
Prawda jest taka, że jest tysiące innych metod na znalezienie czytelników i jak ktoś będzie chciał to i tak do nas wróci. No chyba, że wolimy przyprawiać ludzi o zawrót głowy... w złym tego słowa znaczeniu.
I ok, może jest to efektowna metoda nabijania licznika. Pytanie tylko na czym nam zależy. Na cyferkach czy na tym, żeby ktoś u nas został na dłużej. Poczytał, wdał się z nami w dyskusję i polecił innym, mówiąc : Tam jest fajnie! Bo jeśli na ilości cyferek to równie dobrze, można sobie usiąść przed monitorem i cały dzień naciskać - odśwież stronę, a to nie o to tu przecież chodzi...
Fajna zawartość sama nabije nam licznik, który będzie o wiele więcej wart niż taki wywindowany wkurzającą marketingową sztuczką.
Warto więc ujarzmić swojego dżinna, bo może się okazać jednak tym złym, który zadziała na naszą niekorzyść.
2 komentarze
Kto zechce , ten wraca - masz racje :) Mnie też denerwują te "wyskakiwajki", unikam ich :) Cieszy mnie liczba odwiedzających, komentarze, ale... najbardziej to Ci wracający. Przynajmniej wiem, że naprawdę chcą mnie czytać :)
OdpowiedzUsuńI to się liczy, a nie jakiś sztucznie wymuszony ruch.
UsuńPoza tym dobrze wiedzieć, że nie tylko mnie to denerwuje ;)